Szukaj

czwartek, 31 października 2013

Słodkie drzewko z pralinek.

Dzisiaj post mało kulinarny, bez gotowania, bez pieczenia. Jest za to słodkie drzewko.
Ja swoje podarowałam narzeczonemu z okazji jego urodzin jako słodki dodatek do prezentu. Myślę, że sprawdzi się też jako upominek sam w sobie - chyba każdy doceni coś co zrobiliśmy własnymi rękami, wkładając w to wiele serca i czasu.





Do wykonania słodkiego drzewka potrzebujemy:
- styropianową kulę (pełną w środku), moja miała średnicę ok. 10cm
- złoty papier do pakowania prezentów
- szpilki
- paczkę wykałaczek
- około 55-60 pralinek Ferrero Rocher
- kilka kamyków
- złotą farbę w sprayu
- złotą wstążkę 
- okrągłą listewkę
- doniczkę, najlepiej jakąś dekoracyjną
- mieszankę betonową / gips lub cokolwiek innego do utwardzenia

Na samym początku malujemy farbą drewnianą listewkę oraz kamyczki. W razie potrzeby nanosimy 2-3 warstwy farby, pozostawiamy do całkowitego wyschnięcia.
Mieszankę betonową / gips mieszamy z wodą i wlewamy do doniczki, po czym wkładamy do środka listewkę. Zostawiamy do całkowitego utwardzenia, dzięki temu nasze drzewko będzie stabilne.
Listewkę można ustabilizować w doniczce także za pomocą drugiej, styropianowej kuli. Wystarczy przeciąć ją na pół i włożyć do donicy, w środku umieścić listewkę. To powinno wystarczyć.
W styropianowej kuli robimy mały otwór, w którym umieścimy listewkę. Kulę otaczamy złotym papierem do pakowania prezentów i przytwierdamy go szpilkami. Nadmiar odcinamy. Wkładamy kulę na listewkę, dociskając ją mocno by nie było żadnych luzów.
Pralinki Ferrero nabijamy na wykałaczki, które następnie wbijamy w styropian. I tak dookoła, aż zapełnimy czekoladkami całą przestrzeń.
Na końcu wystarczy zawiązać kokardę, do donicy wsypać złote kamyczki i gotowe! 

Jak Wam się podoba? :)

poniedziałek, 28 października 2013

Cytrynowe muffiny z lemon curd. Cytrynowe po brzegi!

Dzisiaj przedstawię Wam jedne z ulubionych babeczek mojego narzeczonego. A właściwie to ulubione. Cytrynowe w każdym calu. Cytrynowe ciasto, cytrynowy krem, cytrynowa masa, cytrynowa galaretka... Już bardziej cytrynowo być nie może! Ten przepis polecam każdemu, są fenomenalne. 




Składniki
Na ciasto:
- 1,25 szklanki mąki
- 1/2 szklanki oleju
- 3/4 szklanki cukru
- 2 duże jajka
- 1/2 szklanki mleka (3 albo 3,2%)
- 2 łyżeczki startej skórki z cytryny
- 1 łyżeczka ekstraktu cytrynowego
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki soli

Na lemon curd:
- 1/2 szklanki soku z cytryny
- 2-3 łyżeczki skórki z cytryny
- 1/2 szklanki cukru
- 3 jajka
- 1/4 kostki masła

Na krem z mascarpone:
- 500g mascarpone
- 200ml kremówki
- 5 łyżek cukru pudru
- skórka z 1 cytryny
- sok z 1 cytryny
- żelatyna (ilość zgodna z przepisem na opakowaniu na pół litra)
- 3-4 łyżki lemon curd (opcjonalnie)

Dodatkowo:
- cytrynowe galaretki z cukrem

Zaczynamy od ciasta. Ubijamy żółtka z cukrem, osobno ubijamy białka na sztywną pianę. W misce łączymy wszystkie suche składniki. Pianę z białek łączymy z ubitymi żółtkami, dodajemy skórkę z cytryny, olej i ekstrakt. Po wymieszaniu powoli dodajemy suche składniki, na samym końcu wlewamy mleko. Lekko mieszamy.
Pieczemy przez około 20-25 minut w temperaturze 180°C z termoobiegiem (lub 200°C bez niego).

Pora na lemon curd. W metalowej misce mieszamy za pomocą trzepaczki sok i skórkę z cytryny, cukier, jajka. Dodajemy pokrojone w kostkę masło i umieszczamy w kąpieli wodnej. Ciągle mieszając podgrzewamy nad parą aż masa zgęstnieje, może to potrwać jakieś 10-15 minut.
Gotową masę przelewamy do innej miski i przykrywamy powierzchnię folią, dzięki temu nie powstanie kożuch. Odstawiamy do lodówki na 3-4 godziny. Lemon curd można przechowywać w zamkniętym słoiczku nawet kilka dni.

Został jeszcze krem. Do żelatyny dodajemy odrobinę wody i rozpuszczamy ją w kąpieli wodnej, mascarpone miksujemy na najwyższych obrotach by nadać mu puszystości, kremówkę ubijamy na sztywno. Łączymy kremówkę z mascarpone, wlewamy żelatynę i miksujemy przez chwilę. Pod koniec ubijania dodajemy cukier puder, sok i skórkę z cytryny oraz lemon curd. 

Przestudzone muffiny nadziewamy masą cytrynową za pomocą specjalnej szprycy do nadziewania. Górę babeczek dekorujemy cytrynowym kremem i galaretką cytrynową.

Smacznego! :)

niedziela, 27 października 2013

Wiosenne kwieciste babeczki.

Zaległy przepis, ale warty opublikowania. Babeczki zrobiłam na tegoroczną Wielkanoc. Są bardzo łatwe w wykonaniu, a przy tym efektowne. Bez wątpliwości cieszą oko. Za pomocą pianek można wyczarować różne cuda, ja wybrałam chyba najprostsze z możliwych - kwiatki. Zrobiłam też specjalną wersję dla najmłodszego członka rodziny - Maksia. Myślę, że jemu też przypadły do gustu. Z tego co pamiętam w pierwszej kolejności pozbawił króliczki uszu, wąsów, a baranka oczu. Swoją drogą owieczka wyszła z diabelskim wyrazem pyszczka, ale liczą się chęci! :)






Składniki:
- 1 szklanka odpestkowanych wiśni z zalewy (mogą być też maliny)
- 1/4 szklanki gorzkiego kakao
- 2 szklanki mąki pszennej
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2/3 szklanki cukru
- 100g mlecznej czekolady
- 125g masła
- 2/3 szklanki maślanki
- 2 jajka

Do dekoracji:
- opakowanie pianek 
- puszka kajmaku / masy krówkowej
- drażetki czekoladowe 

Masło roztapiamy na wolnym ogniu, jajka roztrzepujemy za pomocą widelca, czekoladę siekamy. W misce łączymy wszystkie suche składniki, w osobnym naczyniu mokre. Płyny wlewamy do suchych składników, dokładnie mieszamy. Na koniec wsypujemy owoce (odsączone z zalewy) i delikatnie mieszamy do połączenia.
Pieczemy w temperaturze 200°C przez 20-25 minut (do suchego patyczka).

Wystudzone muffiny smarujemy masą kajmakową, do której przyklejamy pianki i inne dekoracje. By uzyskać kształt płatków wystarczy przeciąć każdą piankę nożyczkami po skosie. 

Smacznego! :)

sobota, 26 października 2013

Waniliowa rozkosz.

Przedstawiam Wam mój dzisiejszy wypiek. Waniliowe muffinki nadziewane waniliowym kremem, jednym słowem waniliowa rozkosz. Jeśli ktoś lubi te klimaty nie przejdzie obok nich obojętnie. Babeczki już prawie wszystkie zniknęły, narzeczony się uśmiecha - to mówi samo za siebie. ;)




Składniki
Na ciasto:
- 2 szklanki mąki pszennej 
- 1/2 kostki masła
- 3/4 szklanki cukru
- 1 cukier wanilinowy
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 szklanka mleka
- 2 jajka 
- laska wanilii 
- szczypta soli

Na krem:
- 6 żółtek
- 130g cukru pudru 
- 500ml mleka
- 60g mąki pszennej
-  laska wanilii 

Wlewamy mleko do rondelka, dodajemy do niego przecięty na pół strąk wanilii razem z ziarenkami, które uprzednio należy zeskrobać. Kiedy mleko zacznie się gotować dodajemy pokrojone w kostkę masło. Gdy tłuszcz się rozpuści, zestawiamy z ognia do wystudzenia. W misce mieszamy dokładnie wszystkie suche składniki (mąkę, cukier, cukier wanilinowy, proszek do pieczenia, sól). Z mleka wyjmujemy laski wanilii i wlewamy całość do suchych składników, miksujemy. Na koniec wbijamy 2 jajka i mieszamy na najwyższych obrotach do połączenia składników.
Papilotki na muffinki napełniamy do 3/4 wysokości i pieczemy około 15 minut w temperaturze 180°C z termoobiegiem (lub 200°C bez niego). Po upieczeniu pozostawiamy do wystudzenia.

Żółtka ubijamy z 1/2 cukru pudru na puszystą masę. Pod koniec dodajemy mąkę i dokładnie mieszamy. W rondelku łączymy mleko, resztę cukru i laskę wanilii (przeciętą na pół, razem z ziarenkami). Kiedy mleko się zagotuje wlewamy je powoli do masy jajecznej ciągle mieszając trzepaczką. Gdy wymieszamy całe mleko z jajkami, masę wlewamy z powrotem do rondelka i ciągle mieszając gotujemy do zgęstnienia (około 2-3 minuty). Gdy krem będzie gotowy przekładamy go do miseczki i przykrywamy folią, dzięki temu nie utworzy się kożuch. 

Muffiny nadziewamy chłodnym kremem przy pomocny specjalnej szprycy do nadziewania. Resztą kremu możemy udekorować górę. Ja swoje posypałam dodatkowo wiórkami z białej czekolady.

Smacznego! :)


Zapiekane pulpeciki w sosie warzywnym.

Pulpety najczęściej kojarzą się z bezbarwnym mięsem, podanym z warzywną ciapą. Wielu z nas ma takie wspomnienie z przedszkola czy szkoły. 
Moje zapiekane pulpeciki są tego całkowitym przeciwieństwem. Aromatyczne, pełne smaków, podane z kolorowym, warzywno-bazyliowym sosem i ryżem. Miękkie, a z góry chrupiące. Idealne nawet dla osób dbających o linię.
Nam bardzo smakowały i z pewnością będziemy je powtarzać!



Składniki
Na pulpeciki:
- 500g mielonego mięsa 
- 3-4 łyżki bułki tartej
- jajko
- cebula
- 2 ząbki czosnku
- pęczek świeżej bazylii 
- pół łyżeczki ziół prowansalskich
- natka z pietruszki 
- olej 
- sól, pieprz

Na sos:
- 2 duże czerwone papryki
- 1 duża żółta papryka
- 1 duża cebula
- 2 marchewki
- 2 puszki pomidorów w sosie własnym (ewentualnie w sosie bazyliowym)
- 4 ząbki czosnku
- pęczek świeżej bazylii
- łyżeczka słodkiej papryki w proszku
- olej
- sól, pieprz

Zaczynamy od mięsa. Cebulę kroimy w kostkę, czosnek przeciskamy przez praskę i podsmażamy na niewielkiej ilości oleju aż do zeszklenia. Do surowego mięsa dodajemy podsmażoną cebulę i czosnek, bułkę tartą, przyprawy, jajko oraz posiekaną bazylię i natkę pietruszki. Całość dokładnie mieszamy. Gdy masa jest mało gęsta można dodać łyżkę bułki tartej. Formujemy małe kuleczki, układamy na desce i wkładamy do lodówki na przynajmniej 30 minut.

W tym czasie możemy przygotować sos. Papryki i marchewkę kroimy w cienkie słupki, cebulę i pomidory z puszki w kostkę, czosnek przeciskamy przez praskę, bazylię siekamy. Na patelni podsmażamy cebulę i czosnek, po chwili dodajemy marchewkę i paprykę. Całość smażamy 6-8 minut. Dodajemy pomidory z puszki razem z sosem oraz paprykę w proszku, gotujemy chwilę. Po zdjęciu z ognia dodajemy bazylię, sól i pieprz.

Sos wylewamy do naczynia żaroodpornego, na górze układamy kuleczki z mięsa tak by ich dolna część była zanurzona w sosie. Górę można posypać startym, żółtym serem ale nie jest to konieczne.
Zapiekamy w temperaturze 200°C przez 25 minut pod przykryciem, a następnie 20 minut bez niego. 
Podajemy z ryżem.

Smacznego! :)

czwartek, 24 października 2013

Tort z białą czekoladą i malinami.

W torty urodzinowe dla narzeczonego wkładam zawsze najwięcej serca. Muszą dobrze wyglądać, świetnie smakować i przynajmniej dorównywać tym z poprzednich lat.
Dzisiaj przedstawię Wam mój tegoroczny wypiek. Solenizant był zachwycony, myślę, że reszta gości również! :)

Tort iście królewski. Znakomity dla tych z Was, którzy kochają czekoladę. Jest nią wypełniony po brzegi, ale nie jest zbyt słodki ani przytłaczający. Dosyć ciężki i intensywny spód świetnie komponuje się z kremem z białej czekolady, całość przełamuje smak malin. Rozpadające się w ustach ciasto, kremowa masa, a do tego chrupiąca dekoracja. Czego chcieć więcej? Wszyscy czekoladożercy go pokochają!




Składniki:
 Na blat: 
- 1 szklanka mleka (najlepiej 3,2%)
- 2 szklanki cukru
- 2 szklanki mąki pszennej
- 1 szklanka oleju
- 3/4 szklanki gorzkiego kakao DecoMorreno
- 2 jajka
- 1 cukier wanilinowy
- 2 łyżeczki sody oczyszczonej 
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka soli
- szklanka wrzątku 

Na krem czekoladowy:
- 600ml śmietany kremówki 
- 500g serka mascarpone
- 400g białej czekolady dobrej jakości
- żelatyna (ilość zgodna z przepisem na opakowaniu na 1 litr)
- 1-2 łyżki cukru pudru

Dodatkowo:
- około 300g świeżych lub mrożonych malin
- 200ml kremówki na dekorację
- 200-300g białej czekolady na dekorację

Zaczynamy od ciasta, ponieważ potrzebuje 2-3 godzin na wystygnięcie. 
Sodę łączymy z mlekiem o temperaturze pokojowej. W osobnej misce łączymy i dokładnie mieszamy wszystkie suche składniki. Do suchych składników dodajemy sodę z mlekiem, olej i dokładnie mieszamy. Na sam koniec wlewamy szklankę wrzątku i mieszamy do połączenia wszystkich składników. Ciasto wylewamy do okrągłej tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia.
Pieczemy do suchego patyczka, około 60-65 minut w temperaturze 180°C z termoobiegiem, bądź 200°C bez niego. 
Po wyjęciu ciasta z piekarnika należy je wystudzić.

Krem zaczynamy od rozpuszczenia białej czekolady. Łamiemy ją na możliwie małe kawałki, umieszczamy w metalowej misce nad gotującą się wodą i od czasu do czasu mieszamy. Po chwili czekolada będzie płynna. Odstawiamy ją na chwilę na bok, musi lekko wystygnąć.
Śmietanę kremówkę ubijamy na sztywno. Serek mascarpone ubijamy chwilę mikserem na najwyższych obrotach by nadać mu puszystości. Żelatynę (w moim wypadku 6 łyżeczek) zalewamy odrobiną letniej wody i podobnie jak czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej.
Do serka dodajemy kremówkę i delikatnie mieszamy, następnie wlewamy żelatynę i chwilę miksujemy. Na sam koniec dodajemy płynną czekoladę, łyżkę cukru pudru i dokładnie mieszamy. Jeśli krem wyda nam się mało słodki można dodać więcej cukru pudru. Krem trzeba od razu wylewać na ciasto, w innym wypadku żelatyna zacznie działać i nici z tortu.

Ciasto kroimy na trzy części, z czego jedna cieńsza od pozostałych. Dwa blaty wykorzystamy na tort, a ten cienki posłuży do dekoracji. 
Blat wkładamy z powrotem do tortownicy, wtedy będziemy mieli pewność, że zachowa odpowiedni kształt.
W zamkniętej tortownicy układamy warstwy w następującej kolejności: blat z ciasta, krem czekoladowy, warstwa malin, cienka warstwa kremu, drugi blat, reszta kremu. Całość ląduje w lodówce na przynajmniej 3-4 godziny.

Na koniec pozostaje udekorować nam nasze dzieło. 
W tym celu musimy rozpuścić w kąpieli wodnej 200-300g białej czekolady. Następnie wylewamy czekoladę na arkusz folii aluminiowej i rozsmarowujemy by powstała cienka warstwa. Folię polecam położyć na desce lub czymś płaskim i tak włożyć wszystko do zamrażarki na jakieś 15-20minut.
Cienki blat ciasta, które zostawiliśmy do dekoracji należy drobno pokruszyć lub posiekać. Kremówkę ubijamy na sztywno, a zamrożoną czekoladę łamiemy na kawałki.
Wyjęty z tortownicy tort smarujemy z góry i po bokach cienką warstwą ubitej śmietany. Z boku przyklejamy pokruszone ciasto, a w górę wbijamy kawałki czekolady. Szybko i efektownie. 

Smacznego! :)

Zupa krem z pora.

Witam! :)
Początki, ponoć zawsze są najgorsze. Mam jednak nadzieję, że w tym wypadku każdy post, każdy nowy przepis będzie dla mnie i dla Was przyjemnością.
Wypadałoby napisać kilka słów o sobie. Mam na imię Dorota, jestem szczęśliwą, zakochaną do szaleństwa 23-latką. W chwili obecnej kończę studia inżynierskie, pracuję dorywczo, szykuję się do ślubu, organizuję nasze wesele. Jak widać powodów do uśmiechu cała masa! Moją pasją jest gotowanie, pieczenie i dekoracja ciast, ciasteczek, babeczek...
Na blogu będę zamieszczać przepisy na potrawy, które gotuję dla mnie i mojego Smakosza, uwielbiane przez nas, niejednokrotnie tworzone razem przy świetnej zabawie w kuchni. 




By nie rzucać słów na wiatr... Czas na zupę krem z pora.

Zupa bardzo prosta i szybka w wykonaniu, składniki są łatwo dostępne i tanie. Jest delikatna, może nawet lekko słodkawa w smaku. Świetne połączenie bardzo kremowej zupy i chrupiących grzanek. Niebo w gębie, w sam raz na ciepłą kolację! 



Składniki (porcja dla dwóch osób):
- 3 pory (tylko białe części)
- 2 białe cebule
- 4 ząbki czosnku
- 4-5 szklanek bulionu warzywnego bądź drobiowego (może być z kostki)
- 3 łyżki masła
- serek topiony kremowy (100g)
- mały ziemniak
- mały pęczek szczypiorku
-  bułka pszenna lub kawałek bagietki (na grzanki)
- przyprawy: sól, pieprz, gałka muszkatałowa

Pory myjemy, odcinamy tylko ich jasne części, kroimy na cienkie półplasterki. Cebulę i ziemniaka obieramy i kroimy w kostkę, czosnek przeciskamy przez praskę. Na 2 łyżkach masła podsmażamy cebulę i czosnek, gdy cebula się zeszkli dodajemy pokrojonego pora i ziemniaka, smażymy przez około 5 minut. Po tym czasie całość zalewamy bulionem i gotujemy do miękkości jakieś 20-25 minut.
Przygotowujemy grzanki -  kroimy bułkę na drobną kostkę i podsmażamy ją na łyżce masła, aż się zarumieni. Jeśli ktoś woli wersję fit z powodzeniem można przygotować grzanki na suchej patelni, bez dodatku tłuszczu.
Pod koniec gotowania zupy do garnka wrzucamy pokrojony serek topiony i mieszamy tak długo, aż się rozpuści. Całość miksujemy na gładki krem. Doprawiamy solą, pieprzem i gałką muszkatałową. Z tą ostatnią nie należy przesadzić, bo zupa może okazać się gorzka.
Krem dekorujemy drobno posiekanym szczypiorkiem i podajemy z grzankami.

Smacznego! :)